piątek, 3 stycznia 2014

Mój biegun - recenzja filmu

Najbardziej nas wzruszają historie ludzi, którzy wobec największych przeciwności wydają się być niepokonani. Ich prawdziwą siłą jest to, że nigdy nie tracą nadziei i walczą o marzenia.

Jasiek Mela stracił rękę i nogę w wyniku porażenia prądem. Wypadek miał miejsce w zaniedbanym budynku stacji transformatorowej, w którym schronił się podczas deszczu. Chłopiec nie poddał się kalectwu i przełamał wszystkie bariery.

„Mój biegun” opowiada prawdziwą historię Jaśka Meli, najmłodszego w historii zdobywcy dwóch biegunów i jednocześnie pierwszej niepełnosprawnej osoby, która dokonała takiego wyczynu. Jaś, po tym jak uległ wypadkowi, podjął walkę z własnymi ograniczeniami, aby w końcu wraz z podróżnikiem Markiem Kamińskim zdobyć dwa bieguny Ziemi.

Zanim doszło do wielkiej wyprawy, jego rodzina przeżyła serię tragicznych wydarzeń. Śmierć młodszego syna, a po kliku latach – ciężki wypadek nastoletniego Jaśka. To autentyczna historia, w której rodzina odnajduje na nowo wiarę i miłość. To przepiękna opowieść o ludziach, którzy trwają razem pomimo tragedii i uczą się bolesne wydarzenia przekuwać w zwycięstwo.
Film skupia się na traumie i wyrzutach sumienia po śmierci brata. Szkoda, że reżyser zupełnie pominął kwestie przygotowania się do wypraw, bo na te obrazki z pewnością liczyło wielu widzów.

Zachęcam do odwiedzenia strony www.tixar.pl, ułatwia rezerwację biletów na różne wydarzenia kulturalne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz